Sobota

Gubałówka daje świetne widoki, więc co dopiero można powiedzieć o Kasprowym Wierchu? Zaraz po warsztatach oraz obiedzie wyjechaliśmy, by o 16 wsiąść w wyciąg i zjawić się na samej górze. W międzyczasie okazało się, iż możemy wejść wcześniej, także właśnie to uczyniliśmy. Jazda wyciągiem dla jednych była frajdą, dla drugich utrapieniem. W końcu z okien było wszystko widać. Jednakże widoki, to zupełnie inna sprawa, bowiem zachwyciły one każdego. Na szczęście trafiliśmy na czas, gdy nie było zachmurzenia, utrudniającego dojrzenie czegokolwiek.




Znajdowaliśmy się wysoko, gdzie praktycznie nic nie zatrzymywało wiatru, zaczepiającego mas podczas wchodzenia na szczyt, dlatego dobrze było włożyć coś cieplejszego, najlepiej z Kapturem, ewentualnie czapkę. Porządne buty również się przydały — w szpilkach, sandałach czy trampkach raczej nie dałoby się wejść po kamieniach pokrytych śniegiem, skoro i w normalnych butach nie było to zbyt łatwe.




Wróciliśmy zmęczeni, mimo to Litwini mieli siły, by urządzić wieczorek litewski. Na początek chłodnik, chleb i słodycze. Nie smakowały nam wszystkim, ale trzeba przyznać, że chłodnik to było wyjątkowe i ślicznie wyglądające danie. Zaraz po jedzeniu pokazano nam prezentację o ich szkole, skupiająca się głównie na osiągnięciach uczniów. Hitem wieczoru był Czesiek, pojawiający się na wielu zdjęciach. Nauczyliśmy się nowego tańca, posłuchaliśmy piosenki, a także obejrzeliśmy teatr cieni na podstawie dramatu „Dziady”.



Komentarze

Popularne posty